Księżyc już na dobre zadomowił się na niebie przecinając dróżkę jasnym światłem, a ja bez celu krążyłem po parku, nucąc sobie dawno słuchaną piosenkę. Nie wiem czym mi ten spacer miał pomóc, ale czułem się o wiele lepiej. Podwinąłem rękawy kurtki i przy okazji sprawdziłem godzinę. Dwudziesta pierwsza. Już dawno powinienem być w domu, ale nie ciągnęło mnie do mojej szarej rzeczywistości, wręcz przeciwnie: chciałem do niej nie wracać. Jednak jest jeszcze moja córka, którą muszę utulić do snu, to jeszcze taka mała dziewczynka.
Skierowałem się do domu, wybierając oczywiście dłuższą drogę, by nacieszyć się pięknem tej nocy. Granatowe niebo przyozdobione było w miliony małych, świecących punkcików, które mnie bardzo zaintrygowały. Tak bardzo, że nie patrzyłem przed siebie...
- Tato słup!
I tylko tyle usłyszałem, kiedy upadałem na ziemię z bolącym mnie czołem. W tle rozbrzmiał śmiech mojej córki. Mi nie całkiem było do śmiechu. Podniosłem się z ziemi, strzepując piach z ubrań i wymownie spojrzałem na córkę.
- Co Ty robisz o tej godzinie na dworze, młoda panno?
- Mam piętnaście lat Tato, nie jestem już dzieckiem... Poza tym ta twoja guwernantka kazała mi Cię szukać.
- Sama nie mogła? - byłem lekko zdziwiony.
- Nie - Violetta wzruszyła ramionami. - Czytała, a wtedy nie potrafi się oderwać. Gdyby nie moja troska o ciebie, to ta kobieta nie wiedziała by, że zniknąłeś - dodała ciszej.
- Och, córeczko - wyciągnąłem w jej stronę ręce i mocno uścisnąłem.
- Przestrzeń osobista!!
- Kochanie?
- Tak tato?
- Przypomnij mi w domu, żebym cię już nie zostawiał z Ramallo, dobrze? - jako odpowiedź, moja córka błysnęła zębami w uśmiechu.
Violetta
Jak już wróciliśmy z tatą do domu, tak jak mu obiecałam powtórzyłam mu jego słowa i chciałam iść do swojego pokoju, kiedy z gabinetu taty wyszedł Ramallo i zatrzymał nas gestem dłoni. Tak jak zawsze zanim coś powiedział poprawił swoje nieodłączne okulary, a ja zaczęłam się niecierpliwić.
- Czy Violetta już wie, że będziemy mieć gościa? - zapytał w końcu.
Mój tata potarł ręką podbródek i wziął głęboki wdech.
- Violu, będziemy mieć gościa.
- Wczas tato, wczas - powiedziałam sarkastycznie. - Kto to?
- Mój bratanek - wtrąciła się Imogen.
- Ciociu, ten dom jest świetny!
Spojrzałam w stronę schodów, na których stał chłopak chyba w moim wieku. Miał rozbrajający uśmiech, od którego nogi sama się pode mną ugięły, ale wracając. Był wyższy ode mnie raczej o głowę, a jego cudowne oczy, były po części zakrywane przez grzywkę. Zszedł powoli po schodach ciągle patrząc na mnie, albo to ja ciągle patrzyłam na niego? Chyba to zauważył, bo posłał mi ciepły uśmiech, a ja zarumieniłam się. Tata widząc to natychmiast przejął głos.
- Ekhm. Violu to jest Leon. Będzie tu tymczasowym gościem, więc jakbyś mogła, zaprowadź go do jego pokoju.
Chłopak ruszył za mną, ciągle na mnie patrząc. Czując na sobie jego wzrok, o mało nie zabiłam się na schodach! Ogarnęłam swoje myśli i z przyklejonym uśmiechem przepuściłam go do jednego z pokoi.
- No - zaczęłam. - To jest twój pokój.
- Twój tata musi być nieźle dziany - skomentował, rzucając się na łóżko i kładąc się.
Spojrzałam na niego lekko rozkojarzona.
- Znaczy bogaty - poprawił się prędko.
- Ach tak, bogaty... No dobrze. Jakbyś czegoś potrzebował mój pokój jest tuż obok.
Zanim zdążyłam wyjść, jego ciepła dłoń owinęła się wokół mojego ramienia i obrócił mnie w swoją stronę. W jego oczach widziałam niemą prośbę.
- Już idziesz?
- Taki miałam zamiar.
- No to już nie masz.
Leon pociągnął mnie za sobą na łóżko i dość długo rozmawialiśmy. Mijała godzina, za godziną, a ja nie odczuwając zmęczenia, chciałam z nim rozmawiać, jeszcze i jeszcze. Śmialiśmy i wygłupialiśmy się dobre pół nocy, aż w końcu chyba zasnęłam, bo film mi się urwał.
Imogen
Od dwóch godzin razem z Germanem oglądałam jakiś nudny film. O jakiejś parze na statku. Jedyny śmieszny moment był kiedy owy statek uderzył w górę lodową i się ludzie potopili, a reszta nudna jak flaki z olejem. Bardziej ciekawił mnie mężczyzna siedzący obok mnie. Przez cały film brunet wydawał się być nieobecny duchem. Szturchnęłam go i uśmiechnęłam się.
- Nudny film co?
- Tak - westchnął. - Znaczy nie. Jest dość... Interesujący.
Uważaj bo ci uwierzę. German nie umiał kłamać. Widać było to na pierwszy rzut oka.
- Chyba się polubili.
- Kto?
- No Violetta i Leon - sprostowałam. - Długo ze sobą siedzą.
Zanim brunet zdążył jakkolwiek zareagować na dół zszedł mój bratanek w potarganych włosach i ziewając, podszedł do nas leniwie.
- Czy mógłby pan przenieść Violettę, bo zasnęła na moim łóżku.
Bez odpowiedzi mężczyzna pobiegł do swojej córki.
- Co ty znów kombinujesz Leon?
- Ja? Nic - uśmiechając się złośliwie poszedł do swojego pokoju. Ja zrobiłam to samo. Po drodze powiedziałam Germanowi "Dobranoc", na co on odpowiedział mi chłodnym uśmiechem. Nie spodobało mi się to, ale cóż, pewnie jest zły za to, że Viola ma dobre kontakty z Leon'em. No cóż... Nie pozostało mi nic innego, jak położenie się spać...
Angie
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wkradły się przez przysłoniętą żaluzję. Sprytnie ominęły resztę pokoju i akurat ich światło musiało razić mnie w oczy. Westchnęłam. Wiedząc, że już nie usnę i nie oddam się w dalszą część pięknego snu, wstałam. Zarzuciłam na siebie byle jakie ubrania, co okazało się fatalnym pomysłem, bo ujrzawszy siebie w lustrze, przeraziłam się. Już po chwili siedziałam z głową w szafie, szperając w stercie pozawieszanych, jak i poskładanych ubiorów. Jak to kobieta - nie wiedziałam w co się ubrać. W oczy rzuciła mi się czarna koszulka z białym nadrukiem i jeansowe spodenki. "Mus to mus" - pomyślałam i szybko się ubrałam. Włosy spięłam w mało zgrabny kucyk, przedtem je rozczesując. Zasiadłam przed lustrem i delikatnie podkreśliłam swoją urodę. Wyglądałam niecodziennie. Wydałam pomruk niezadowolenia. Przypomniałam sobie o spotkaniu z Pablo. Miał mi kogoś przedstawić. Ciekawość mnie zżerała, a w głowie plątało setki, a może tysiące obaw, kto mógłby to być. Płynnym ruchem założyłam na nogi buty i zbiegłam po schodach z komórką w ręku. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam nieprzyjemne burczenie w brzuchu. Zniechęcona zawróciłam do kuchni, widząc jak moja mama coś szykuje na śniadanie. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie i chwyciłam tosta z dżemem wiśniowym. Szybko go skonsumowałam i wyszłam z domu. Dzień był nadzwyczaj ciepły i słoneczny. Nawet nie poinformowałam przyjaciela, że już idę na miejsce. Tak więc w błyskawicznym tempie wybrałam do niego numer.
- Halo? -do moich uszu doszedł męski głos. Na pewno nie Pabla.
- Mogłabym... Rozmawiać z właścicielem em... Telefonu? -zawahałam się
Nie usłyszałam odpowiedzi, w zamian ze słuchawki dochodziły szepty "Co robisz imbecylu? Oddawaj to!".
- Tak? -tym razem to był brunet.
- Idę już do parku. Bądź za parę minut. -odparłam i rozłączyłam się.
Tak więc miałam jeszcze kilka dobrych chwil na spędzenie samotnie ranka. Żaden zadowalający pomysł nie wpadał mi do głowy. Nie chciałam siedzieć bezczynnie i czekać na niego. Jednak to było nieuniknione. Usiadłam na dębowej ławce, z której lepiła się żywica. Nie podobała mi się idea siedzenia w tym cholernie gorącym miejscu. Przebiegłam się do kiosku po jakąś gazetę, gdy wróciłam przy fontannie stało dwóch mężczyzn. Owszem - jednym z nich był Pablo, a drugim? Pewnie ten tajemniczy głos z ostatniego połączenia. Podeszłam niepewnie do nich. Brunet ucałował mój policzek i przedstawił swojego towarzysza.
- To Josh, mój kuzyn...
***
A więc... Rozdział zdelikatnym opóźnieniem, ale w końcu jest! Pojawił się. xD
Pisany wspólnie (tak jakby, większą część zawdzięczamy Kasi xD)
I...
Do następnego (niebawem miejmy nadzieję :D)
K&A
A więc... Rozdział z
Pisany wspólnie (tak jakby, większą część zawdzięczamy Kasi xD)
I...
Do następnego (niebawem miejmy nadzieję :D)
K&A
EEEEEEE.
OdpowiedzUsuńZajewiście ! W końcu jest!
No ile mogłam czekać ?! XD
Dzięki za ten super rozdział ! <3
Czekam na next :*
Nowy rozdział, jak miło. Podoba mi się, że opisujecie to oczami kilku postaci. Brakowało mi Germangie, ale ja chciałabym ich cały czas więc się tym nie przejmujcie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next z niecierpliwością.
Super super super!! Dawaj nextaaa >,< ;D
OdpowiedzUsuń